30 marca 2011

110 kg na suwnicy nie wydaje się już takie straszne


   Już w niedzielę pierwszy start Oli Sosnowskiej. Mimo, że do szczytu formy jeszcze daleko, sumiennie przepracowany okres zimowy powinien przynieść niezłe efekty. Zapraszamy do lektury przemyśleń naszej zawodniczki.

    Przede wszystkim na uwagę zasługuje sama koncepcja treningu. Jak dotąd jeździłam na wszelkiego rodzaju wycieczki, krótsze i dłuższe, mniej i bardziej męczące, ale nie traktowałam ich tak do końca w kategoriach treningu. Teraz idę na trening, co wiąże się z jazdą samotną. Ogólnie widzę sporo plusów: jeżdżę swoim tempem i wykonuję trening „pod siebie”; łatwiej jest też „wsłuchać się” w swój organizm i odczytać przekazywane przez niego sygnały. 
 
   Niezmiernie cieszy mnie też to, że wreszcie mój chłopak (Marcin – też zawodnik Oxygen Cycling :)) nie musi na mnie czekać i sam realizuje swój trening. Nie chciałabym jednak zupełnie zrezygnować ze wspólnych wypadów ze znajomymi, które sprawiają mi dużo frajdy. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć z Łukaszem złoty środek między treningiem a zwyczajnym wyjściem na rower.

   Po drugie motywacja. Tu widzę duży postęp, co w znacznej mierze zawdzięczam rozpiskom treningowym. Jest rozpiska i staram się ją wykonać. Co tydzień trzeba zrobić rachunek sumienia i przesłać dzienniczek (super sprawa!), więc nie ma co się obijać :) Czasami udaje mi się zrealizować założenia treningowe w 100%, innym razem zmęczenie daje w kość i wolę odpuścić. Z tym odpuszczaniem jest jednak pewien problem. Czasami mam poważne dylematy, czy się bardziej zmotywować czy dać organizmowi odpocząć. Dziś przeczytałam mądry cytat – 'Nauczyłem się dawać sobie spokój, kiedy tego potrzebuję' (Mark Allen; cytat z Biblii Treningu Triathlonu). I ja się muszę tego nauczyć tak, aby zupełnie nie mieć wyrzutów sumienia, że nie zrealizowałam treningu, lecz aby mieć poczucie, że potrzebuję dłuższej chwili wytchnienia. Można powiedzieć, że przygodę z kolarstwem dopiero rozpoczynam (w sumie lepiej późno niż wcale), więc jeszcze sporo nauki przede mną.

   Ostatni miesiąc – marzec – był dla mnie wymagającym okresem. Doszła siłownia i w końcu zaczęliśmy jeździć na świeżym powietrzu. Treningi na rowerze przeplatały się z treningami na siłowni, do tego czasem basen i w dni nietreningowe regeneracja na saunie. Zdarzały się dni, kiedy czułam się uskrzydlona i miałam wrażenie, że jestem w stanie przenosić przysłowiowe góry, ale po kilku dniach rzeczonego uskrzydlenia przychodziło maksymalne zmęczenie i organizm dopominał się zasłużonego odpoczynku. 

   Dużą przyjemność sprawiały mi treningi na siłowni, zwłaszcza wtedy, kiedy było widać efekty regularnego treningu :) Miło też było patrzeć, jak udawało mi się podnosić coraz więcej ciężarów, oraz słuchać pochwał niektórych współćwiczących. 110 kg na suwnicy nie wydaje się już takie straszne. Do tego dochodzi nieocenione wsparcie ze strony mojego chłopaka i można powiedzieć, że sukces gwarantowany. Czy tak rzeczywiście będzie, okaże się w sezonie. Najbliższy tydzień stoi pod znakiem pełnej regeneracji, a potem zaczynają się pierwsze starty. Obecny plan to dobrze odpocząć, a potem dać z siebie wszystko. Pod okiem trenera z pewnością uda mi się to osiągnąć :)

6 komentarzy:

  1. Trzymamy kciuki
    Żeszczyńscy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iza & Czarek - dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola dawaj!!!
    Jesteśmy z Tobą :)

    Justyna i Kamyk

    OdpowiedzUsuń
  4. skoro masz na siłowni asekurację w postaci chłopaka, zamień suwicę na przysiady. dużo efektywniejsze, pracuje więcej mięśni no i potem na wyścigach nie bolą(mniej bolą) plecy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przysiadami bym uważała. To pierwszy krok do powstania przepukliny na kręgosłupie.

    OdpowiedzUsuń
  6. .. a kolarsto to pierwszy krok do kontuzji kolan i obojczyka.
    praktycznie wszystkie ćwiczenie na siłowni są obarczone ryzykiem kontuzji. rozsądek, realna ocena swoich możliwości, asekuracja no i solidna rozgrzewka powinny wystarczyć do tego, zeby samemu nie zrobić sobie krzywdy.
    warto też poprośic trenera, żeby na początku pokazał jak a potem sprawdził sprawdził, czy cwiczymy poprawnie.

    OdpowiedzUsuń