21 czerwca 2011

Startuje Beskidy MTB Trophy

  

   4 długie dni, 4 mordercze górskie etapy, setki zawodników, jeszcze więcej błota, kurzu, emocji i przygód. W czwartek, etapem w okolicach Wielkiej Czantorii wystartuje najbardziej prestiżowa etapówka dla kolarzy górskich - Beskidy MTB Trophy. Na starcie w poprzednich latach pojawiali się między innymi Marek Galiński, bracia Brzózka, Kornel Osicki i wielu innych czołowych zawodników, również coraz więcej osób spoza granic naszego kraju przekonuje się, że warto wziąć udział w tych pięknych zmaganiach. Od 2008 roku rokrocznie w zawodach bierze udział nasz zawodnik - Grzegorz Broda. Jakie plany ma na ten rok i jak przygotowuje się do startu? Zapraszamy do lektury.

   Beskidy MTB Trophy to dla niego jeden z głównych celów sezonu, wyścig bardzo ważny również dlatego, że początki nie były łatwe. Ale o tym opowiada sam bohater:

   Pierwszy start w 2008 roku to była czysta głupota. Żółtodziób, który nie przejechał żadnego górskiego maratonu porywa się z motyką na słońce. Edycja 2008 byłą tą, która mocno zaakcentowała swoją „kultowość”, beznadziejna pogoda, masy błota. Podczas pchania roweru na Wielką Raczę, a potem na Przegibek poznałem całą masę fajnych ludzi. Rozmowy przerywane wydłubywaniem błota blokującego koła były tym, co pozwalało przetrwać tę masakrę. Później w bikeBoard przeczytałem, że na trasie rozlewano wylewkę samopoziomującą. Niewątpliwie coś w tym było. Mimo to, że ukończyłem ją gdzieś pod koniec trzeciej setki, do dziś zielona koszulka z żółtym napisem finisher jest najcenniejszą z mojej kolekcji.

   Pchanie roweru i brnięcie przez legendarne, błotniste beskidzkie szlaki wcale nie zniechęciło Grzegorza, wręcz przeciwnie. Tutaj dodać muszę, że jest on jednym z bardziej ambitnych zawodników, jakich znam. Nic więc dziwnego, że po roku wziął udział w kolejnym cyklu:

   Rok 2009 to pierwszy rok, w którym zacząłem więcej jeździć, ale nie przełożyło się to na poprawę mojej lokaty w Trophy. Widocznie większość uczestników też więcej jeździła, więc poziom się podniósł. Ale więcej było już jazdy niż pchania roweru, frajda też dużo większa. Był to też rok „czeskiego skrótu”, czyli drugiego etapu poprowadzonego głównie po czeskiej stronie Beskidów, ze zjazdem z Jaworovego, jako gwoździem programu. Do tego dwie burze i grubo ponad 3km w pionie. Zwycięzca, Marek Galiński miał czas 05:23:33.4. W końcu mógł się poczuć jak zwykły maratończyk spędzający na trasie prawie całą dniówkę. Ostatni sklasyfikowany uczestnik z czasem 12:55:00 dotarł do mety chyba tylko dlatego, że nie miał innej możliwości.

   To był okres, w którym Grzegorz zbierał kolarskie szlify i uczył się tego trudnego rzemiosła. Nauka nie poszła w las, bo nareszcie w roku ubiegłym nie trzeba było walczyć aż tak bardzo z własnymi słabościami.

   Tak naprawdę Trophy 2010 to był pierwszy świadomy start w tej imprezie poprzedzony przygotowaniem. Na dodatek współczynnik kultowości został lekko obniżony przez dość krótkie etapy pierwszy i czwarty, oraz przyzwoitą pogodę. 191. miejsce bardzo mnie ucieszyło. Zobaczyłem, że litry wylanego potu dały rezultat.

   Celem na obecny rok jest miejsce powyżej 150. Grzegorz ciężko pracował przez cały czas spędzony z nami w Oxygen Cycling. Zimowe i wiosenne jazdy na trenażerze trwały nawet do pięciu godzin, z czasem opuściliśmy popularne rolki i zabraliśmy się do kompletowania kolejnych kilometrów na zewnątrz. Do programu przygotowań włączyliśmy starty w cyklu Powerade Maratonów, gdzie regularnie startuje na dystansach giga. W ramach ostrzejszych treningów pojawia się również na starcie Bike Maratonów jeżdżąc nieco krócej, dystans mega. Start w tak trudnej imprezie jest niewątpliwie (mimo najlepszego nawet przygotowania) wielkim obciążeniem dla organizmu i wymaga olbrzymiej siły mięśni, wielkiego serca i ogromnej ambicji. 

   Jaką strategię przyjął sam zawodnik?

   Wszystko siedzi w głowie. Nie narzekać, że pada - pada dla wszystkich. Nie narzekać, że gorąco – inni gorzej znoszą upał. Startować dość mocno (lecz nie na 100%), nie zostawać z maruderami, szukać mocnych grup, ale takich, których tempo nie wykańcza. Jechać równo, nie podpalać się, trzymać tętno i kadencję. Jeść co 30 minut. Pić co 15 minut. Regeneracja równie ważna jak jazda, po etapie rozjazd, regenery, obiad, drzemka, masaż, przygotowanie roweru na następny dzień, kolejny rozjazd, kolacja, sen.

Czy coś może mi przeszkodzić? Nic! Trzy razy ukończyłem, ukończę i czwarty.

Trzymajcie kciuki!


Wyniki będzie można na bieżąco śledzić na stronie wyścigu - www.mtbtrophy.com
Wrażenia i relacja z wyścigu w wykonaniu Grzegorza na pewno będzie dostępna na naszej stronie wkrótce po zakończeniu zawodów.

1 komentarz:

  1. Myśle ,że z takim przygotowaniem przez oxygencycling to cel jak najbardziej prawdopodobny;]

    OdpowiedzUsuń