W maju wykonałam 1233 z 1300 minut treningów, co uważam za sukces, biorąc pod uwagę zwłaszcza poprzedni miesiąc, w którym nie najlepiej mi z tymi treningami wychodziło. W ilości przejechanych kilometrów (351km) ten miesiąc jest podobny do marca (353km). W sumie wypadów rowerowych było 17, a do tego dwa razy po godzince byłam na pilatesie i dwa razy po 40 minut na basenie.
Tym razem dość dużo treningów przypadło na jazdę z terenie. Jako „teren” mam tu na myśli coś innego niż asfalt, czyli w tym wypadku leśne szlaki Ślęży i Raduni, dużo podjazdów, dużo kamieni na trasie itp. Były to dla mnie szczególnie przyjemne treningi z uwagi na atmosferę lasu, śpiew ptaków, szum drzew i strumyka, zapach żywicy oraz oczywiście odgłosy kół pokonujących kamieniste drogi :) Poza tym w większości przypadków wybierałam się na te treningi razem z mężem, co dodatkowo umilało mi jazdę. Dzięki temu, oraz dzięki ładnej pogodzie, miałam dużo większą motywację do tego, żeby trenować.
Dumą napawał mnie udany start w Góralach na Start w Głuszycy. Co prawda znów nie cierpiałam na nadmiar konkurencji, a wręcz tym razem byłam sama sobie jedyną konkurentką w mojej kategorii wiekowej;) Ale uważam, że bardzo dobrze poradziłam sobie z pokonaniem trasy. Już się nie mogę doczekać następnego startu w Góralach :)
W tym miesiącu zauważyłam też, że znów zwiększyła mi się średnia prędkość na stałych trasach, co by oznaczało, że poprawia mi się kondycja, siła i wytrzymałość. Jak sobie przypomnę, że jeszcze z 1,5 roku temu jeździłam z prędkością poniżej 20km/h po drogach asfaltowych, a teraz to jest coraz częściej około 30km/h, to nie mogę wyjść z podziwu, że to tak się zadziało dzięki treningom :) Dojrzewam do podjęcia decyzji o kupnie spd, ale to wiąże się z wymianą całej korby (w moim rowerze jest strasznie ciężka), więc wydatek większy. Ale może jakoś w lipcu/sierpniu się uda? Jestem ciekawa jaka będzie różnica w jeździe. I ile razy się wywalę, zanim się nauczę wypinać w odpowiednim momencie :D W każdym razie kiedyś zakładałam, że nie chcę i nie potrzebuję spd, ale teraz widzę, że dzięki temu mogłabym sobie lepiej radzić na podjazdach.
Jakbym miał strzelać to myślę, że przewrócisz się 3 razy :)
OdpowiedzUsuńJednak na poważnie - SPD będzie naprawdę ogromnym skokiem w wydajności, a także komforcie jazdy. Zapewniam Cię, że jak raz je założysz już nigdy na platformy nie wrócisz!
W spd będziesz sobie lepiej radzic na podjazdach, ale też i na zjazdach. Brak obawy o spadniecie stopy z pedała na wertepach i naprawdę lepsze czucie roweru napewno pozwolą Ci jeździć wydajniej. ja po przejściu na spd przewracałem się przez dwa dni - po prostu zapominałem o wypinaniu ;) Teraz mam odwrotny problem, jak jadę na platformach to zdarza mi się odrywac stopy od pedałów i jestem zdziwiony, że nie ciągnę korby do góry. Wszystko jest tylko kwestią przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuń