Rekordowa frekwencja i bardzo silna, międzynarodowa obsada wyścigu (w pierwszej dziesiątce znalazło się aż siedmiu kolarzy z zagranicy) nie pozwoliła na osiągnięcie zamierzonego celu. Jednak nasz zawodnik nie był daleko od osiągnięcia zamierzonego celu. Gdy dodamy jeszcze niewielkie błędy taktyczne, 171. miejsce w klasyfikacji końcowej wcale nie okaże się takie złe. Fragment relacji Grzegorza 'na gorąco' znajdziecie poniżej.
Jestem zadowolony, choc niedosyt pozostał. Rekordowa liczba startujących, a na dodatek silny miedzynarodowy desant na pewno podniósł poprzeczkę. Ale to nie jest wytłumaczenie ;) Tak poważnie, wydaje mi się, że pierwszy etap pojechałem za mocno. Miałem awarię na pierwszym podjeździe i wyprzedziła mnie prawie cała stawka.
Potem starałem się jak najszybciej odrobić straty, udało się, ale zapłaciłem za to kraksą i HRmax na poziomie tegorocznego rekordu. Drugiego dnia umierałem na trasie, i to chyba zadecydowało. Trzeci dzień poszedł dobrze, choć miałem wywrotkę na zjeździe (bez konsekwencji), a potem na podjeździe po korzeniach uderzyłem się o manetkę i stłukłem dość mocno kolano. Czwarty dzień to już prawie wszyscy dogorywali, wiec zabawa była przednia - stawka bardzo się tasowała.
Jak widać, nie obyło się bez przygód. Wkrótce obszerniejsza relacja z tej morderczej etapówki. Z pomocą wykresów pracy serca, pokażemy również jak pracował organizm Grzegorza na poszczególnych etapach. Zapraszamy!
Jeśli ktoś śledził wyniki, to napewnio zauważył, że nie byłem jedynym oxygeńczykiem na trasie. Gratulacje dla Oli za ukończenie Trophy i za 4 miejsce w kategorii K2!!!
OdpowiedzUsuń