30 czerwca 2011

I po bólu - Grzegorz Broda ukończył Beskidy MTB Trophy


   Rekordowa frekwencja i bardzo silna, międzynarodowa obsada wyścigu (w pierwszej dziesiątce znalazło się aż siedmiu kolarzy z zagranicy) nie pozwoliła na osiągnięcie zamierzonego celu. Jednak nasz zawodnik nie był daleko od osiągnięcia zamierzonego celu. Gdy dodamy jeszcze niewielkie błędy taktyczne, 171. miejsce w klasyfikacji końcowej wcale nie okaże się takie złe. Fragment relacji Grzegorza 'na gorąco' znajdziecie poniżej.

   Jestem zadowolony, choc niedosyt pozostał. Rekordowa liczba startujących, a na dodatek silny miedzynarodowy desant na pewno podniósł poprzeczkę. Ale to nie jest wytłumaczenie ;) Tak poważnie, wydaje mi się, że pierwszy etap pojechałem za mocno. Miałem awarię na pierwszym podjeździe i wyprzedziła mnie prawie cała stawka.
 
   Potem starałem się jak najszybciej odrobić straty, udało się, ale zapłaciłem za to kraksą i HRmax na poziomie tegorocznego rekordu. Drugiego dnia umierałem na trasie, i to chyba zadecydowało. Trzeci dzień poszedł dobrze, choć miałem wywrotkę na zjeździe (bez konsekwencji), a potem na podjeździe po korzeniach uderzyłem się o manetkę i stłukłem dość mocno kolano. Czwarty dzień to już prawie wszyscy dogorywali, wiec zabawa była przednia - stawka bardzo się tasowała.

   Jak widać, nie obyło się bez przygód. Wkrótce obszerniejsza relacja z tej morderczej etapówki. Z pomocą wykresów pracy serca, pokażemy również jak pracował organizm Grzegorza na poszczególnych etapach. Zapraszamy!

1 komentarz:

  1. Jeśli ktoś śledził wyniki, to napewnio zauważył, że nie byłem jedynym oxygeńczykiem na trasie. Gratulacje dla Oli za ukończenie Trophy i za 4 miejsce w kategorii K2!!!

    OdpowiedzUsuń