1 kwietnia 2011

Cape Epic 2011, czyli kolarski 'Dakar' trwa


   Prolog i cztery etapy już za nami. Do przejechania jeszcze mordercze trzy odcinki po południowoafrykańskich bezdrożach. Aby móc powiedzieć "przejechałem Cape Epic", należy przez osiem dni pokonać dystans 707 kilometrów, podczas których łączne przewyższenie wynosi 14550 metrów. Na starcie stanęło ponad 1200 zawodników z 54 krajów. Rywalizacja jest obszernie transmitowana w mediach, w tym także w Polsce (codzienne wieczorne relacje w kanale Sportklub).

   W 2006 roku nastąpił przełom. Międzynarodowa Unia Kolarska włączyła ten wyścig (jako pierwszą etapówkę MTB) do swojego kalendarza imprez. Od tego czasu zawody mocno się rozwijają i goszczą w RPA czołowych zawodników.

   Jose Hermida (Merida Multivan) podkreśla, że te osiem dni stanowi dla niego świetną zabawę i odskocznię od 'czystego' XC, w którym odnosi wiele sukcesów (m.in. Mistrz Świata, medalista Igrzysk Olimpijskich). Oprócz niego na starcie możemy zobaczyć innych tuzów światowego kolarstwa MTB. Christoph Sauser, Bart Brentjens czy Mathias Fluckiger to tylko niektóre z wielkich nazwisk.

   Niesamowita praca organizatorów, którzy każdego dnia muszą rozbijać ponad 1400 namiotów i transportować około 280 ton sprzętu z jednej miejscowości etapowej do kolejnej jest niezwykle doceniana przez kolarzy, którzy chętnie startują w tym wyścigu. Aby ten największy na świecie wyścig etapowy MTB mógł się odbyć, dzień i noc pracuje blisko 800 osób załogi, w dużej części wolontariuszy, a za transport odpowiada 27 ciężarówek!

   W zawodach nie można wziąć udziału indywidualnie. Wszyscy uczestnicy zgłaszali się w dwójkach: męskich, żeńskich lub mieszanych. W wyścigu mamy kilka polskich akcentów. W ekipie Merida 3 - The Slow One, jedzie Martin Ciolkosz (wespół z reprezentantem gospodarzy, Garthem Flandersem). Prawdziwie polską ekipę stanowi natomiast duet Zbyszek Mossoczy i Kuba Sikorski jadący w teamie Bikeboard. O ich poczynaniach możecie na bieżąco czytać na stronie bikeboard.pl.

   Na ciekawostkę zasługuje również fakt, iż na starcie pojawił się znany kibicom kolarstwa szosowego - Roberto Heras. Po niezłym występie w prologu, Roberto wycofał się w pierwszych dniach rywalizacji z powodu choroby.

   Po czterech etapach na czele stawki znajduje się para z teamu 36One-Songo-Specialized: Christoph Sauser (Szwajcaria) i Burry Stander (RPA). W klasyfikacji pań z dość dużą już przewagą nad pozostałymi są członkinie zespołu Colnago Arreghini Sudtirol, Eva Lechner (Włochy) i Nathalie Schneitter (Szwajcaria). Polacy z Bikeboardu ze stratą ponad 22 minut do liderów okupują niezłe, 64. miejsce.

 












(foto: cape-epic.com)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz