4 lipca 2011

Natalia Dubaj pechowo w Pruchniku


   W ostatnią niedzielę bardzo dobrze spisywała się nasza zawodniczka na kolejnej edycji z serii maratonów Cyklokarpaty. Niestety, pech nie pozwolił na ukończenie rywalizacji i pozostał pewien niedosyt. Jednak z urwanym hakiem przerzutki nie da się kontynuować wyścigu. Jak ocenia start Natalia? Czytajcie poniżej.
 
   Pruchnik mam pod nosem, więc chociaż raz mogłam się wyspać przed zawodami. Na miejscu pojawił się typowo kobiecy dylemat - co by tu ubrać. Ni to zimno, ni ciepło, niby słońce świeci, ale zapowiadają obfite opady. Wybrałam wariant na średnie chłody, co na trasie okazało się idealnym rozwiązaniem. Nie zgrzałam się na podjazdach a na zjazdach nie wychłodziłam. Gdyby dopadł mnie deszcz nie zmarzłabym od razu. 

   Od samego początku jechałam dość szybko, sama siebie zaskakując. Widziałam, koło których zawodników jadę i byłam z siebie zadowolona. Na lekkich podjazdach odważyłam się jechać na niskiej kadencji, przez co nabierałam prędkości. Nie czułam utraty sił, więc pozwalałam sobie na depnięcia w celu dogonienia grupy kolarzy przede mną. To zupełnie nie w moim stylu. Zwykle jadę w swoim tempie, nie dając się sprowokować, ani ponieść emocjom. A dziś postanowiłam zaryzykować i do ok. 34km ta strategia przynosiła pozytywne efekty.

   Nie wiem czy wytrzymałabym do końca jazdę z taką inensywnością, bo urwałam hak i dalsza jazda była niemożliwa. Ponoć miałam niedużą stratę do Eweliny w tym miejscu. Znajomi na trasie dostrzegli dzisiaj we mnie przypływ mocy i często to komentowali, więc chyba nie jest to tylko moje subiektywne odczucie. Więc, mimo że zawodów nie ukończyłam, mimo że nowy rower jest już kaleką, to jednak satysfakcja jest, że treningi zaczęły przynosić rezultaty :)

3 komentarze:

  1. Nie wiem jak wygladała trasa i ile było do mety, ale czasami warto spiąć łańcuch na krótko np 32x16 zębów i spróbować dotrzeć do mety.

    OdpowiedzUsuń
  2. To był mój pierwszy maraton z pustymi kieszonkami, nie miałam ani dętki, ani pompki, ani skuwacza. Z resztą łańcuch jest nowiutki i i tak nie zdecydowałabym się na rozkuwanie go teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. @karmi
    Do mety było ponad 20 km, ten maraton jest naprawdę ciężki - strome podjazdy, bardzo interwałowy, praktycznie zero po płaskim. Przejechanie go na "singlu" jest praktycznie niemożliwe... a jak już to z bardzo kiepskim rezultatem :)

    OdpowiedzUsuń