Maciej Andrzejak
Rok urodzenia: 1996
Najwiekszy sukces: V-ce Mistrzostwo Polski Family Cup
Kolarskie zalety: Doskonale radzenie sobie z podjazdami, dobre przygotowanie silowe, dobra wytrzymalosc.
Kolarskie wady: Pokonywanie zakretow, przecietna szybkosc.
Krotko o sobie: Mam 14 lat, w najblizszym czasie chce sie dostac do liceum kolarskiego. Jezdze od dwoch lat i mysle, ze radze sobie calkiem niezle. Chociaz nie mam za duzego pojecia na temat treningu, mam kilka osiagniec. Moim marzeniem jest udzial w Tour de France.
Dlaczego warto na mnie glosowac: Poniewaz mam duze szanse na przyszlosc zwiazana z kolarstwem i nie chce tego stracic. Mysle, ze jesli mi pomozecie glosujac na mnie, to w przyszlosci bede mial szanse na osiagniecie swojego celu, czyli na dostanie sie do zawodowego teamu.
Moj najlepszy dzien na rowerze: Mistrzostwa Wielkopolski w Antoninie. Pierwszy raz jechalem ta trasa i chociaz jako jedyny z uczestnikow nie mialem pedalow i butow spd, poradzilem sobie calkiem niezle. Na starcie stalem w pierwszej linii i chociaz troche sie zagapilem, po chwili zaczalem nadrabiac straty. Pomimo malej kolizji i zgubienia trasy, udalo mi sie zajac 2. miejsce.
Piotr Antoniuk
Rok urodzenia: 1978
Najwiekszy sukces: Pierwszy dzien 3-etapowego Podlasie MTB Tour 2009. 6. miejsce w kl. generalnej i 1. w kategorii wiekowej (M3), pierwszy raz na podium, od razu na najwyzszym stopniu. Dodatkowo na dystansie 16 km strata minuty do Cezarego Zamany napawala mnie optymizmem przed dalszym sciganiem.
Kolarskie zalety: Wytrzymalosc: od przedszkola, poprzez podstawowke, LO, studia, zawsze konczylem zawody w czubie, a czesto pierwszy. Dziwi mnie, iz na rowerze wciaz (jezdze od 2006) nie mam za specjalnie duzo sukcesow ;) Wyscigi MTB w koncu to sport glownie wytrzymalosciowy. Odpornosc na stres i niepowodzenia: jak jade maraton, bardzo ciezko jest mnie wybic z rytmu.
Kolarskie wady: Doswiadczenie, brak mozliwosci korzystania z rad trenera, slaba technika, slabe poczatki maratonow. Podjazdy i zjazdy - tu zawsze trace do przeciwnikow - czym trasa bardziej plaska, dla mnie lepiej.
Krotko o sobie: Od zawsze sportowiec - amator. Pilka nozna do 22. roku zycia stala na pierwszym miescu. Do czasu kontuzji obu kolan gralem i trenowalem niemal codziennie. Wybor drugi i aktualny: ROWER. Cudotworca dla moich kolan. Po jezdzie jestem jak nowo narodzony i nic nie boli. W 2011 bede obchodzil okragla rocznice. Bedzie to moje 5-lecie w maratonskim siodle.
Dlaczego warto na mnie glosowac: Znajomi to na pewno dlatego, ze mnie znaja. Komus moze sie spodoba cos, co napisalem tu, badz na forach rowerowych (ptus to ja). Jak ktos ma dzieci, to moze sie ze mna solidaryzowac, bo ja tez mam juz dwoch malutkich chlopcow wiec wiem jak ciezko jest godzic bycie tata z byciem kolarzem - amatorem.
Moj najlepszy dzien na rowerze: Dla mnie najlepsze dni na rowerze to maratony, te trwajace powyzej 3 h. Szybka, ostra jazda przez 2,5 godziny, zaczyna brakowac sily, pojawiaja sie skurcze. Wypijam kawe z cukrem z bidonu, zjadam kawalek banana i ostatnie 30 minut jade jeszcze szybciej, finiszujac na maksa na ostatnich metrach. Po takim wyscigu pelna satysfakcja na mecie i niewazne czy bylem 9. czy 29., choc lepiej oczywiscie 9. ;) Entuzjazm przepelnia mnie po same konce wlosow na glowie!
Grzegorz Broda
Rok urodzenia: 1975
Najwiekszy sukces: Trzy lata startow i zadnego DNF
Kolarskie zalety: Dobrze radze sobie w trudnych warunkach terenowych i pogodowych, jestem uparty i trudno mnie zniechecic. Lubie smak blota.
Kolarskie wady: W latwym terenie i na asfalcie wyprzedzaja mnie nawet dziewczyny z Cisowianka w koszyku. Kiepsko jezdze pod wiatr.
Krotko o sobie: Zawodowo programista. Z racji wykonywanego zawodu, nie mam za grosz zaufania do nowoczesnych technologii, w koncu kazda zaawansowana technologia niczym nie rozni sie od magii. Prywatnie maz swojej zony i wlasciciel czarno-bialego kota, ktory ma szanse na osiagniecie pelnoletnosci.
Dlaczego warto na mnie glosowac: Sprawdzicie, czy Oxygen Cycling potrafia zrobic z leszcza kolarza.
Moj najlepszy dzien na rowerze: Dla mnie to maraton Karpacz 2010. Pierwszy wypad w gory po kilkumiesiecznej abstynencji MTB. Przy pieknej majowej pogodzie i swietnej trasi poczulem prawdziwa kolarska nirwane. Nie zastanawialem sie jak jechac, wszystko samo wychodzilo. Na mecie pytanie: jaki czas? Jest lepiej niz rok temu o kilkadziesiat minut. W koncu litry potu wylane na trenazerze w piwnicy daly efekt. Chce znow sie tak poczuc.
Rafal Jonik
Rok urodzenia: 1989
Najwiekszy sukces: 13. miejsce Jarna Klasika, kat. A
Kolarskie zalety: Dobra jazda po gorach, upartosc (zawsze do konca :)). Kiedy wyscig mi sie zle ulozy, nie rozpaczam zbyt dlugo, staram sie przeanalizowac bledy i mysle co zrobic, zeby nastepnym razem bylo lepiej, a w glowie juz uklada sie kolejny wyscig.
Kolarskie wady: Stres to jest moj wrog nr 1. Przewaznie przed zawodami, pozniej to juz nie ma czasu o tym myslec, ale czesto mi przeszkadza, choc staram sie z tym walczyc. Robilem zawsze wielki blad podczas wyscigu - malo pilem i jadlem - teraz staram sie pilnowac, ale czesto sie o tym zapomina.
Krotko o sobie: Aktualnie studiuje Wychowanie Fizyczne. Lubie muzyke alternatywna i metal. Przygode z rowerem zaczalem jakies 4 lata temu. Uwielbiam sie scigac, rywalizacje. Kiedy koncze wyscig, a szczegolnie na dobrej pozycji, daje mi to ogromna satysfakcje i motywacje do trenowania. Poza tym moje ulubione wyscigi to te, na ktorych sa duze gory :)
Dlaczego warto na mnie glosowac: Hmm, nie bede pisal, ze dlatego, bo lubie jezdzic na rowerze, bo przeciez kazdy kto interesuje sie tym sportem lubi jezdzic. Ja, poza zwykla jazda, lubie sie scigac. Czesto do pudla brakuje mi wlasnie madrego treningu. Checi mam, cele i motywacje rowniez. Tak wiec kazdy oddany glos przybliza mnie do korzystania z planu treningowego, ktory, mam nadzieje, pomoze mi w osiagnieciu celu jaki ustanowilem sobie na nadchodzacy sezon.
Moj najlepszy dzien na rowerze: Najlepszym takim dniem wyscigowym byl dzien, gdy mialem chyba szczyt swojej formy podczas Mistrzostw Malopolski. Jeszcze nigdy mi sie tak dobrze nie jechalo na rowezre, wysilek mega, a mi sie normalnie fruwalo - super sprawa. A zeby nie bylo tylko o sciganiu, to pewnego dnia urzadzilem sobie z kumplem wycieczke na Slowacje. Wyszlo cos ok. 250 km. Do domu wrocilem calkowicie 'wyciety', ale pozniej miklo to wspominalem - krajobrazy, itd. Wypas!
Slawomir Lasota
Rok urodzenia: 1956
Najwiekszy sukces: Mistrzostwo Mazowsza Mazovia MTB 2008
Kolarskie zalety: Wytrzymalosc, wola walki, motywacja
Kolarskie wady: Wolny start, slaba technika zjazdow w trudnym terenie, nie lubie blota.
Krotko sobie: Jestem mlodym :) (stazem) zawodnikiem. Startuje dopiero szosty sezon. Nigdy wczesniej nie uprawialem systematycznie zadnej dyscypliny sportowej, uwazam sie za totalnego amatora. Moje hobby to: maratony MTB, gitara klasyczna, brydz, informatyka. Lubie rowniez pogrzebac przy rowerze.
Dlaczego warto na mnie glosowac: Jestem zdyscyplinowany i pelen zapalu, bede zatem stuprocentowo i bez zastrzezen realizowal przygotowany plan. Mam duzo wolnego czasu, nie ma problemu z ustalaniem dni i godzin treningu. Mysle, ze przy wlasciwych cwiczeniach stac mnie na duzo wiecej, niz osiagnalem dotychczas.
Moj najlepszy dzien na rowerze: 20 lipca 2010, Chorwacja, wyspa Brac, Supetar - program na dzis: robimy w 3-osobowym skladzie petle z terenowa wspinaczka na najwyzszy szczyt - Vidowa Gore (778 mnpm i 30 serpentyn). Wyjezdzamy wczesnym rankiem, bo tylko wtedy mozna jeszcze jakos przetrzymac upal, zaczynamy od podjazdu 12-kilometrowym kawalkiem asfaltu. Udalo sie, zjezdzamy wiec w dol z usmiechem od ucha do ucha, do najslynniejszej na wyspie miejscowosci Bol, przy okazji podziwiajac niesamowite widoki (tylko katem oka, by nie wyleciec za barierke). Na dole spokojny lansik 5-kilometrowym nadmorskim bulwarem, miedzy - niestety - nielicznymi jeszcze turystkami, potem szutrowką do serpentynowego podjazdu, gdzie juz na poczatku jeden z nas konczy wyprawe z urwanym hakiem przerzutki. W okrojonym skladzie mozolnie pniemy sie pod gore, co 200 metrow 180-stopniowa agrafka, slonce prazy raz w twarz, raz w... plecy, wiatru nie czujemy w ogole, chyba poszedl owiewac nagusow na plazy naturystow, woda nam się konczy, nie ma czym oddychac. Wokol ani zywego ducha; pedałujemy sila woli, oczami wyobrazni widzimy nasze stare, wybielone sloncem szkielety, zaczynamy sie zastanawiac, czy jak dokonczymy zywota, to ktos je tu znajdzie??? Kolejne kilometry potwornie wolno mijaja, nareszcie zbliza sie upragniony szczyt, saczymy resztke wody z bidonow i... w dol do Nerezisca. Jesli ktos pomyslal, ze podjazd byl najtrudniejsza częścia wyprawy, szalony zjazd po luznych kamieniach skutecznie te mysl zweryfikowal. Po drodze migaja nam jakies dziwne istoty: ni to psy, ni to swinie, ni to pasterze (po pewnym czasie domyslamy sie, ze to tamtejsze skoltunione owce), mkniemy jeszcze kilkanascie kilometrow w dol - juz asfaltem, nie patrzymy na liczniki, bo chcemy do domu, do wody, do drugiego sniadania... Potem - jadac już samochodem po nieszczesnego kolege i analizujac dzisiejsza petle - moglismy podziwiac sie za hart ducha i nadludzka wytrzymałosc, doliczyc 70 kilometrow do licznika chorwackich przejazdow i zaplanowac nastepny, rownie piekny, dzien z rowerem.
Marcin Lipowski
Rok urodzenia: 1982
Najwiekszy sukces: 7. miejsce w kat. M2 w klasyfikacji generalnej Mazovii
Kolarskie zalety: Szybka regeneracja, co skutkuje dobrymi wynikami na trasach interwalowych; wytrwalosc w dazeniu do celu i chec walki.
Kolarskie wady: Jazda 'na kole', jazda po piachu.
Krotko o sobie: Jestem amatorem kolarstwa juz od dziecka, jednakze wyscigami zainteresowalem sie przypadkowo 3 lata temu. Moj pierwszy wyscig zakonczony na trzecim miejscu, ale od konca, pokazal mi, ze jednak wcale dobrze na rowerze nie jezdze i zachecil do intensywnych treningow, ktorych wyniki przyszly dopiero po dwoch latach. Obecnie zrobilem sobie roczna przerwe w karierze zawodowej i wrocilem na studia. Mam takze zamiar intensywnie pocwiczyc nad swoja forma i umiejetnosciami kolarskimi. Zreszta nad forma pracujemy we czworke: ja, moja dziewczyna i nasze dwa rowery, ktorych mozemy dotknac nie wstajac z lozka :)
Dlaczego warto na mnie glosowac: Glosujac na mnie umozliwicie mi realizacje mojej pasji, a jednoczesnie czytajac ten blog bedziecie mogli zapoznac sie z efektami pracy trenera z osoba majaca 100% motywacje do realizacji celow jakmi sa wygrywanie wyscigow w przyszlorocznej Mazovii i ewentualne starty w innych cyklach maratonow.Moj najlepszy dzien na rowerze: Ciezko okreslic ten jeden najlepszy, ale opisze wrazenia z najlepszego wyscigu - Suprasl 2010. Jako ze bylem w Bialymstoku juz na tydzien przed zawodami, znalem wieksza czesc trasy i wiedzialem czego sie spodziewac. Start z drugiego sektora (trzy wczesniejsze starty byly pechowe i wypadlem z pierwszego sektora) i przez pierwsze 15 km pogon za pierwszym sektorem, a nastepnie grzeczne trzymanie sie grupy az do konca szutrow, po ktorych wyskoczylem na czolo grupki i powoli, acz metodycznie, wraz z kilkoma osobami zwiekszalismy odlegosc od reszty, az do tego momentu jadacych z nami kolarzy. Po drugim bufecie dogonilem znajomego, ktory zazwyczaj trzymal sie czolowki - to nie byl jego dzien, za cieplo i slonecznie, z kolei dla mnie idealne warunki, wiec zamieniwszy kilka zdan pomknalem dalej w kierunku najgorszego podjazdu - Jalowki, gdzie od dopingujacych kibicow (nie wiem jak ktos mogl tam stac i kibicowac, skoro ja przez chwile przejezdzajac tylko tamtedy zostalem pogryziony przez komary) dowiedzialem sie, ze przede mna jest zaledwie kilka osob, co wyzwolilo dodatkowe poklady sil. Napieralem, az dopadlem jakiegos zawodnika, minalem go, zaczalem sie oddalac, ale niestety, tych ostatnich kilku kilometrow trasy nie znalem, a ze zmeczenie dalo sie we znaki, to widzac skrecajacy szlak pieszy, ja takze skrecilem. Na cale szczescie wyprzedzony wczesniej zawodnik krzyknal i naprowadzil mnie na wlasciwa droge. Jak juz dogonilem go ponownie, podziekowalem i pojechalem dalej, mimo pojawiajacych sie objawow skurczu w lewej nodze, co chyba nie bylo tylko moja przypadloscia na trasie, bo po drodze minalem jeszcze osobe, ktora chyba miala skurcze w obydwu nogach, gdyz podchodzila pod lekkie wzniesienie w tempie mniej niz spacerowym. Cale szczescie, dalej juz tylko przejazd przez kladke i szeroka szutrowka az do samej mety, gdzie czekalo mnie z jednej strony rozczarowanie, bo bylem czwarty :(, ale z drugiej strony takze ogromna radosc, gdyz przez wczesniejsze 2,5 godziny rower plynal po terenie, skrecal tam gdzie mial skrecac, a w nogach starczylo sil do samej mety. Tak, to byl najlepszy dzien na rowerze - niesamowite, flow jazdy, niemozliwe do opisania uczucie unoszenia sie nad terenem, lekkosc pokonywania kolejnych kilometrow i wyprzedzania kolejnych zawodnikow.
Rafał głosowałem na Ciebie!
OdpowiedzUsuńProszę tego Pana co wygrywa w konkursie.
OdpowiedzUsuńZa szybko głosy przybywają.
czy tu w użyciu jest taki program panie kolarzu?
OdpowiedzUsuńhttp://peb.pl/programowanie/552560-bot-do-glosowania.html
racja racja, śmierdzi tu małym oszustwem...
OdpowiedzUsuńW wyścigach też oszukujesz? Za małą masz popularność, żeby wygrać uczciwie?
OdpowiedzUsuńWSTYD
I nie zapomnij przeprosić pozostałych uczestników i zwrócić nagrody. Ale chyba na to brak ci odwagi
ZWYCIĘZCO
Ludzie chyba przesadzacie. Sam sobie nie naklikał. Trzeba mieć kolegów i koleżanki i ich znajomych. Jeżeli ktoś twierdzi że oszukiwanie jest możliwe to chyba sam to sprawdził. A tak dla porównania 2 miejsce już ma odpowiednią liczbę głosów zapewne. Każdy pewnie prosił znajomych o oddanie głosów a to nie jest zabronione.
OdpowiedzUsuń@ anonim,
OdpowiedzUsuń1. 700 głosów w kilka godzin, mając wczesniej ok 200 przez 4 dni nie wygląda dość przekonująco, zreszta doszlo do tego 1000 glosow lacznie i stanelo na kilka pozostalych godzin do konca konkursu.
2. o tym ze mozna latwo ominac blokade ankiety bylo juz powszechnie wiadomo w polowie tygodnia
Jako osoba, która w ankiecie zdobyła 2. miejsce, potwierdzam, że swoje głosy zdobyłam bez żadnych oszustw (mimo, że dość wcześnie było wiadomo, też tu na forum, że doklikanie głosów do żaden problem). Jeśli ktoś śledził ankietę, to widział, że głosy spływały regularnie przez 6 dni. 700 głosów w kilka godzin (bodajże od g. 16-17) wydaje się być jednak trochę podejrzane. Dziwne jest to, że znajomi (o ile rzeczywiście byli to ludzie) głosowali wyłącznie do zdobycia 1000 głosów...
OdpowiedzUsuń